
Powiadają Panie, że nie czuć Twojej miłości.
Któż więc co dzień rano wznosi słońce dając nowe nadzieje, a gdy nadchodzi pora, gasi światło nocą – jak troskliwa matka, która kładzie swą dziatwę do snu?
Któż letnią porą otula nagą skórę przyjemnym gorącem słońca, delikatnie muskając ją promieniami?
A kto, gdy przychodzi grudzień przykrywa świat białym puchem, tak miłym dla oka i całuje policzki mroźnymi płatkami?
Kto koi wiatrem, rozwiewając włosy?
Kto w nim szepce miłosną pieśń?
Powiadają Panie, że nie widać Twojego zainteresowania.
Któż więc zieleni co dzień trawę i czerwienią mieni owoc, tak smaczny i pożywny dla ciała?
Któż delikatnym pięknem obdarza kwiat i uwodzi wonią lilii?
Kto dba o piękno strumyka i szemraniem jego koi?
Kto potęgę skał wznosi, aby mogły służyć nam za dom?
Pytają Panie: gdzie jesteś?
A Ty odpowiadasz we wszystkim co stworzyłeś.
Odpowiadasz w wiośnie – wznosząc batutą wszystko do życia, jak dobry dyrygent. Pokazujesz, że potrafisz wskrzeszać.
Odpowiadasz w lecie, gdy ogrzewasz i wypalasz wszystko promieniami słońca. Pokazujesz ogień swojego Ducha.
Odpowiadasz w jesieni, gdy odzierasz swoje stworzenie z pozorów. Pokazujesz, że jesteśmy nadzy.
Odpowiadasz zimą, gdy usypiając świat – zamykasz życie, aby tchnąć w nie na nowo wiosną. Pokazujesz po ojcowsku przejście ludzkiego życia.
Odpowiadasz też w Kościele. Gdzie wszystko krzyczy ciszą – tu jest Bóg! Gdzie co dzień przychodzisz osobiście – aby złożyć największą Ofiarę i odbyć najintymniejsze spotkanie.
Odpowiadasz w moim bliźnim, w którym tętni Twoje życie.
I pytają wciąż, o Panie czy kto Cię widział?
Cóż więc mogłabym im więcej odpowiedzieć?
Marta Knihinicka