
Niedowierzanie w Dobroć Boga.
W opisywanych przez Ewangelistów rozmowach Jezus zdecydowanie przeciwstawiał się „mentalności niewolnika”. W miejsce logiki wypełniania trudnego prawa, proponował wolność wyboru Miłości. Wyjaśniał, że różnica między tymi postawami polega na „rozumieniu”, czego chce Bóg, na znajomości serca Ojca. Powiedział: „Już nie nazywam was niewolnikami, ponieważ niewolnik nie wie, co czyni jego pan. Ale ja nazwałem was przyjaciółmi, ponieważ oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od mego Ojca” (J 15; 15).
Co oznacza dziś „mentalność niewolnika”?
- religijność bezmyślną, wycofaną i zalęknioną, choć często wyedukowaną i gotową cytować wyjęte z kontekstu zdania z Pisma Świętego czy encyklik Papieży sprzed wieków;
- opór przed przyjęciem prawdy o tym, że Bóg jest Miłosierny, szczególnie dla tych, którzy przeżywają religijność inaczej niż ja; odnoszenie się przede wszystkim do sprawiedliwości Boga i możliwości potępienia tych, którzy są Jemu niewierni, zamiast myślenia czy mówienia o dobroci Jezusa;
- pokładanie nadziei w swojej poprawności, co w praktyce oznacza dla wielu zadowolenie z niepopełniania grzechów ciężkich i brak refleksji pozytywnej: „ jak mam mnożyć dobro?”
- poddawanie się lękowi przed Bogiem, ale również lękowi wobec świata, postrzeganego jako zagrażający, zmierzającego„w złym kierunku”, pełnego czyhających na człowieka pułapek.
Jak pomóc osobie chorej duchowo z powodu „mentalności niewolnika”, pozbawionej trzeźwości widzenia nieskończonego Miłosierdzia Chrystusa?
- nie angażować się w niekończące się dyskusje, przepychanki na argumenty i cytaty, bo choć w deklaracji trudność znajduje się na poziomie intelektualnym, to w praktyce jest chorobą ducha;
- nie patrzeć z góry na osobę, która bardziej boi się Jezusa niż kocha Go całym sercem, ale i nie przyznawać racji w tym, co stanowi zafałszowany obraz Boga;
- dzielić się swoim doświadczeniem Miłości w sposób wolny od agresji i chęci doprowadzenia do szybkiej zmiany w sercu rozmówcy;
- pamiętać o łagodności, bo spotykamy się z osobą pozornie silną, a w rzeczywistości prawdopodobnie mocno zranioną w sercu i potrzebującą kogoś, kto doprowadzi ją do Jezusa-Lekarza, który opatrzy jej rany.
Może komuś innemu pomożesz? A może sam potrzebujesz odnowy serca, odzyskania „trzeźwości” po latach powątpiewania w Dobroć Boga? Wszak nikt z nas nie jest w stanie pojąć, jak wielka jest ta Dobroć!
W odnowie własnego serca mogą pomóc zadania:
- Odszukaj w myśli, wśród osób, które znasz kogoś, kto najbardziej ufa Dobroci Boga. Opisz w sercu tę osobę. Być może ten opis wskaże Ci kierunek odnowy Twojego serca.
- Podejmij próbę podziękowania na modlitwie za to, za co trudno Ci Bogu dziękować. Ważne, byś posłuchał, jak Pan odpowiada na Twoją modlitwę.
o. Piotr Kropisz SJ